Strona o świeckim instytucie życia konsekrowanego Królestwa Bożego i nawrócenia

23 kwietnia 2023 r., 3-cia niedziela Wielkanocna

Czy ksiądz diecezjalny może być Serduchem? Tak, ksiądz diecezjalny może być Serduszkiem. Jeśli podoła wszystkim obowiązkom, ale kolejność w hierarchii obowiązków zmieni się: najpierw instytut, potem diecezja. Oznacza to, że zawsze trzeba prosić o zgodę Biskupa. Chyba, że ktoś dopiero idzie do seminarium, ale już z zamierzeniem, żeby potem przyjść tu. Wtedy trzeba to powiedzieć, żeby potem nie było niepotrzebnych nieporozumień: „Bardzo chcę być księdzem, na pewno mam powołanie, wiem, że zostałem już przyjęty, ale wiem też, już teraz na pewno, także to, że chciałbym potem być częścią tego świeckiego instytutu życia konsekrowanego. Czy w takich okolicznościach na pewno mogę zostać? Nie będzie to ze szkodą dla seminarium diecezjalnego?”

12 lutego 2022 r.

Chłopaki mogą się starać o taki nowy i dodatkowy format parafii, czyli mogą być proboszczami, jeśli tylko otrzymają na to zgodę swojego biskupa. Ogólny zarys koncepcji jest taki: parafia miałaby ok. 450–550 parafian. Byłyby to osoby, które same by się zgłosiły, że chcą być w takiej parafii, ale niedaleko miejsca zamieszkania księdza proboszcza: pewnie doświadczające zbyt dużej samotności, chore lub w jakiś sposób prześladowane, a także pragnące doświadczyć życia parafialnego wspólnotowego. Ksiądz musiałby mieć w swoim mieszkaniu małą kaplicę, gdzie byłaby kamera. Wierni chodzący uczestniczyliby we Mszach świętych obowiązkowych, i w których by chcieli, w ulubionych kościołach zakonnych lub w ulubionych sanktuariach. Ksiądz proboszcz utrzymywałby się z niewielkich comiesięcznych ofiar. Miałby obowiązek dwa razy w ciągu roku odwiedzić wszystkich swoich parafian: raz byłaby to wizyta kolędowa, a drugi raz wizyta w okresie wielkanocnym (dla każdego z możliwością spowiedzi wielkanocnej lub z czasem na krótką rozmowę duchowną [ok. 20 minut]). Te obowiązkowe wizyty duszpasterskie określają limit parafian. Nie może być więcej, gdyż ksiądz proboszcz nie zdąży wszystkich odwiedzić i z każdym porozmawiać. Trzeba by do tego dołożyć spotkanie opłatkowe w jakiejś wynajętej sali, gdyż człowieka trzeba choć raz w roku przytulić, żeby nie umarł na samotność (w zwykłej parafii takie przytulenie jest czasem w ogóle nieosiągalne). Także księdzu to jest potrzebne, żeby mógł w pokoju serca przeżywać swój celibat. Charyzmat drogi jak się realizuje się? Widać przecież jak. Wszystkie chłopaki mogą być takimi proboszczami, a dziewczyny mogą mieszkać niedaleko i pomagać w kaplicy. Ksiądz proboszcz Serducho powinien się utrzymać z tacy (z przelewów), ale Serduszki powinny dodatkowo gdzieś pracować.

26 stycznia 2022 r.

Co chcecie, żebym Wam jeszcze napisała?

7 listopada 2020 r., 1-sza sobota miesiąca

Piosenka, którą Wam poleciłam na październik jest piosenką nie tylko na sprawdzenie poziomu lęku w stanie świeckim, ale też na jego obniżenie. Jeśli jest skuteczna, wystarczy ją cierpliwie oglądnąć, żeby odczucie lęku ustąpiło łagodnemu rozpogodzeniu. O to w tej „śpiewance” mi chodzi.

4 października 2020 r., niedziela

Dla Was na październik do obejrzenia (na „You Tube” oczywiście) piosenka Panie Janie (ze „Śpiewanki.tv”). Pamiętajcie o modlitwie różańcowej oraz o herbatce z melisy (żeby zawsze była w domu). O herbatce powiedzcie też Laetarianom i Laetariankom. Nie zapomnijcie o tym, bardzo Was proszę.

31 maja 2020 r., uroczystość Zesłania Ducha Świętego

zdjęcia bardzo pięknego gołębia

Okres Wielkanocny 2020

9 maja 2020 r., sobota

Serducha! Tak naprawdę moją pierwotną myślą na Wasz temat była myśl, żebyście się próbowali mieścić w samej łasce nadprzyrodzonej, czyli jeśli istnieje taka możliwość, żebyście się ukonstytuowali tylko drogą urzędową (żeby to wiedzieć z całą pewnością, potrzeba czasu na uważną lekturę KPK, innych dokumentów o formalnościach związanych z powstawaniem świeckiego instytutu życia konsekrowanego, a jeszcze dla pewności byłoby dobrze poprosić [odpłatnie] o dwie–trzy niezależne opinie prawnicze prawników Kościelnych), a nie koniecznie przez dodatkowe duchowe kierownictwo osoby duchownej żyjącej na tej ziemi. Wasza duchowość mieści się w moim domniemaniu prawdziwej przyjaźni pamiędzy św. Janem Pawłem II a kard. J. Ratzingerem (Emerytowanym Ojcem Świętym Benedyktem XVI). Jeśli więc tylko Duch Święty pozwala lub zachęca, trzeba w tym powołaniu (w Waszej duchowości) najbardziej mieć to na względzie. Duchowe kierownictwo dla Was: nadprzyrodzone, więc potrzeba modlitwy do Ducha Świętego, nawet codziennej, oraz lektury tych dwóch Autorów. A cała reszta pewnie będzie Wam dodana w najlepszym możliwym czasie i miejscu. To by wstępnie oznaczało, że Was oczekuję nie wcześniej, jak dopiero w łasce uprzedzającej, jeśli Was będzie nieformalnie niezbędne minimum, ale sprawa będzie w trakcie oczekiwania na decyzję Stolicy Apostolskiej. Musicie dokładnie przeczytać to co napisałam, i pewnie jeszcze napiszę, w Altanie. Ta strona oczywiście też jest „obowiązkowa”. Tam, gdzie wątki się urywają, tworzy się nowa przestrzeń dla Waszej modlitwy, czyli wtedy, jeśli zechcecie, prosicie o pouczenia Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Pamiętajcie, że wszystkie moje Dzieci mieszczą się duchowo w Litanii do Najświętszego Imienia Jezus, jako synowie i córki. Proszę, pamiętajcie o sobie nawzajem nie tylko w modlitwie wstawienniczej, ale też w relacjach naturalnych! A jeśli się się uformujecie i duchowo będziecie mieli dość sił, proszę o modlitwę także za mnie. Zamawiajcie też za mnie Mszę św. Choćby raz w roku, póki żyję na tym świecie: intencję dziękczynno-błagalną o potrzebne nowe łaski i Boże błogosławieństwo na dalsze lata życia. Pamiętajcie też, proszę, że wszystkie moje duchowe Dzieci modlą się brewiarzem w taki sposób, że odmawiają Jutrznię lub Nieszpory z Godziną Czytań razem! (w tym jest jakaś powołaniowa tajemnica, której nie znam, ale wiem, że istnieje: wiem na pewno, że bez takiej codziennej modlitwy nie rozeznacie tego powołania wcale). Później napiszę więcej o Waszych modlitewnych obowiązkach w całości, i o Waszych obowiązkowych rekolekcjach. Jeszcze jest za wcześnie na to.

3 maja 2020 r., IV niedziela Okresu Wielkanocnego

(...). Chodzi wciąż o sprawy pro-life, a dokładniej o to, że to naprawdę jest pomocą dosłownie dla wszystkich. Jeśli możecie poświęcić chwilę czasu, zobaczcie (pierwszy raz lub znów) te moje argumenty pro-life na moim prywatnym blogu. Może wymyślicie lepsze. Przynajmniej co jakiś czas na nowo próbujcie. Nie muszą być moje te argumenty. Chodzi o to, żeby były słuszne i mądre, i przekonywujące nie tylko nas. Jak przekonać, że ból duchowy lub duchowy i fizyczny, a nie tylko fizyczny jest tym, którego nie da się wytrzymać, czyli byłby to obszar walki duchowej, w którym może da się zwyciężać modlitwą, czyli może jest na ten ból sposób, tylko że inny! Jak przynajmniej zbierać dane na temat różnych neuralgii, żeby za jakiś czas dało się dochodzić prawdy o tym czy pewno są tylko bólem fizycznym?

Wielki Post 2020

Szkraby, bardzo Was proszę, żebyście się nie zaraziły koronawirusem. Zasady, których trzeba z powodu tego zagrożenia przestrzegać, proszę wdrażać w Wasze codzienne życie. Czy pamiętacie o altanie? Pamiętajcie też o tym, że na pewno nie mam przekonania, że teraz można bez zagrożenia dla zdrowia a nawet czasem i życia całować w kościołach relikwii. Uważam nawet, że na pewno już nie można. Wycieranie husteczką nic nie pomoże, jeśli przyjdzie ktoś z koronawirusem! Proszę więc, żebyście nie podchodziły i nie całowały relikwii aż ustanie to zagrożenie! Jezus jest „Drogą, Prawdą i Życiem”, więc chce naszego zdrowia, a nie chorowania, ale musimy pamiętać, że „strzeżonego Pan Bóg strzeże”.

4 stycznia 2020 r.

Można zrobić tak: dwa lata pracy na co najmniej pół etatu w gastronomii, żeby mieć takie życiowe doświadczenie, a potem 6 lat seminarium. Jeśli po seminarium i jakiejś praktyce, może kilka lat, okaże się, że powołanie jest żywe tu, można podjąć modlitwę wstawienniczą za ludzi pracy i ludzi drogi. To zawsze można.

Można zrobić też tak: dwa lata pracy na co najmniej pół etatu w gastronomii, żeby naprawdę mieć takie życiowe doświadczenie, a potem kombinować coś własnego. Jeśli się okaże, że życie wyjaśnia się pozytywnie właśnie około tematów takich jak życie świeckie konsekrowane, i to akurat tu, można najpierw podjąć drogę nieformalną (droga nieformalna dotyczy jednak tylko sytuacji, kiedy w ogóle nie ma jeszcze drogi formalnej). To też zawsze można.

Jednak nic nie pójdzie bez modlitwy, czyli powołanie trzeba odkrywać podejmując praktykę modlitwy. Zarówno w niesprzyjających warunkach, jak i w milczeniu, także wtedy, kiedy ktoś z zewnątrz zachęca i przekonuje. Nie istnieje żywe powołanie, jeśli nie ma modlitwy. To jest pewnik.

Chciałabym za jakiś czas poprosić kogoś z osób duchownych o formalną opiekę nad tym pomysłem. Jeśli się uda otrzymać taką opiekę, napiszę o tym. Taka opieka, chciałabym żeby była równoznaczna z możliwością zwracania się w tej sprawie bezpośrednio do osoby duchownej, która wyraziła na taką opiekę zgodę. O świeckich instytutach życia konsekrowanego można znaleźć informacje na stronie http://www.kkis.episkopat.pl .

9 grudnia 2019 r.

Jeśli ktoś chciałby spróbować sobie rozeznawać taki temat w swoim własnym życiu, proszę sobie kupić brewiarz wersję skróconą (nie dla świeckich) i  przed zgłoszeniem się na próbę modlić się przez rok tylko Kompletą. Wiek przyjęć na próbę zrobimy 35-50 lat, także dla księży diecezjalnych, ale jeszcze teraz nie wiem jaką dla księży doradzić modlitwę na rok rozeznawania przed próbą. Chyba, że cz. światła różańca, codziennie. Tak, tę.

Będzie Wam wolno mieszkać (nie razem) i pracować tylko w państwach ochrzczonych. Tymczasem czytajcie sobie mojego bloga: www.blog.malarstwoity.pl i uczcie się biznesu fair play.

Wiem, że to powołanie na początku najbardziej chce wiedzieć po ilu latach można złożyć śluby wieczyste, więc już teraz powiem, że spróbujemy, żeby było można po ośmiu.

Proszę pamiętać, że świecki instytut życia konsekrowanego nie pomaga materialnie członkom takiego instytutu.

10 i 11 grudnia 2019 r.

Po dość długim namyśle chciałabym Wam zaproponować, jako psa do towarzystwa, terriera australijskiego. Na moje wyczucie to wspaniała i mądra rasa. Pamiętajcie, że terriery zawsze chcą zdominować swojego przewodnika 'stada', są więc doskonałe do ćwiczeń na pewność siebie i odwagę, ale nie za trudne, bo małe (lęk przed pogryzieniem w chwili ustalania kto rządzi jest mniejszy przy małym psie, a w przypadku terrierów nie wystarczy raz to ustalić [może od razu powiem kiedy, przykładowo, można ustalać takie sprawy: wtedy gdy, np. piesek je, a jest dość głodny, trzeba mu czasem zabrać miskę, a jeśli zawarczy, skarcić go mocniejszym głosem]) oraz że bardzo lubią 'pracować', czyli wykonywać jakiekolwiek polecenie, które dobrze rozumieją i... uważają za słuszne. Pies ma być dla Was, a nie do pracy jako dogoterapeuta, więc jeśli dla Was, to może też być mały lub średni sznaucer. Pamiętajcie, że z rodowodem.

Wygląda na to, że chcecie wiedzieć już teraz jaki sens ma mieć Wasza posługa. Powiem więc: chodzi o posługę odwagi w dawaniu świadectwa w życiu świeckim jawności, że katolik, także w miejscu pracy, ale nie u kogoś, tylko u siebie, we własnej firmie, ma mały krzyż na ścianie, i rewelacyjną (obiektywnie) ofertę; w Waszym przypadku - zero ewangelizacji (możecie być ewangelizowani, ale Wy nie możecie ewangelizować [ewangelizacja jest pewnego rodzaju posługą chrześcijan wobec chrześcijan, która ma specyficzną dynamikę, a pomaga w nawróceniu lub w pogłębieniu nawrócenia]). Z jednym mniej więcej wyjątkiem: od czasu do czasu z Belgii dochodzą do mnie makabryczne informacje o tym, że jakieś młode kobiety domagają się dla siebie eutanazji z powodów, które w Polsce uważa się za ciężkie zaburzenie psychiczne, czyli np. z powodu tego, że czują się brzydkie. Wydaje mi się, że tym i podobnie zrozpaczonym duchowo osobom trzeba nieść kerygmat o tym, że NA PEWNO są kochane przez Pana Jezusa, dosłownie przez Pana Jezusa, naszego jedynego Zbawiciela, ponieważ faktycznie może im się przydarzyła, patrząc tylko po ludzku, tragedia w życiu, że nikt więcej ich nie kocha, więc tylko w tej miłości żyją, bo żadnej innej dla nich nie ma, gdyż wszyscy inni wcześniej czy później okazują się tylko interesowni (jeśli taka jest prawda na temat tych osób, to nie są to osoby psychicznie zaburzone, ponieważ reagują na ich możliwości adekwatnie, jeśli nic nie wiedzą o Panu Jezusie. Tyle, że brakuje im umiejętności poradzenia sobie w tym krytycznie trudnym życiowym problemie). Jeśli się ratuje komuś życie w sytuacji, która wygląda na beznadziejną, nie ma żadnego ryzyka straty (stratą jest nie podjąć tych akcji ratunkowych), więc moje zdanie na ten temat jest takie, że można ratować kerygmatem (w tym sensie można, że nie tylko na 100%, ale nawet na 1000% nie jest to prozelityzm). Głoszenie kerygmatu chyba nie jest ewangelizacją, ale misją, albo jest ewangelizacją na poziomie spraw ogólnoludzkich (ewangelizacją prawdą historyczną), więc proszę, żeby ten Wasz jeden ewangelizacyjny wyjątek miał miejsce też tylko w państwach ochrzczonych.